Nie ma tytułu, bo na razie nie znalazłam żadnego odpowiedniego :( może wy macie jakiś pomysł? :)
Elena
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Stosunkowo młoda, o surowym wyglądzie twarzy i włosach spiętych w ciasnego koka kobieta siedziała przy stoliku. Czytała jedną ze swoich ulubionych książek i delektowała się ciszą, gdy nagle drzwi jej pokoju otworzyły się z hukiem. Wpadła do niego średniego wzrostu zielonooka blondynka, o niezwykle bystrym spojrzeniu.
-O nie Minnie! - krzyknęła. Nie tym razem. Nie pozwolę, byś kolejny wieczór spędziła nad książkami. Na naukę nigdy nie jest za późno, a jak będziesz stara, to w ogóle nie będzie Ci się chciało ruszyć tyłka. Wstawaj!
-Och Elizabeth, ile razy mam Ci powtarzać, że nigdzie nie idę.
-Owszem Minnie, idziesz. Ministerstwo bardzo rzadko organizuje imprezy dla pracowników. To jedyna i niepowtarzalna okazja! Będą tam same znakomitości! Może w końcu wyrwiemy się zza tych okropnych biurek i dostaniemy jakąś interesującą ofertę, co?- powiedziała puszczając przy tym oczko do przyjaciółki.
-Eli, ja naprawdę nie chcę tam iść.-mruknęła.
-No nie daj się prosić...będzie super, zobaczysz. Pójdziemy tam na godzinkę czy dwie, a jak Ci się nie spodoba to wrócisz. Minnie, zrób to dla mnie.
-Dobrze, ale tylko na godzinę.- powiedziała.
Blondynka natychmiast do niej
podbiegła, uściskała mocno i ucałowała w policzek
-Nawet nie wiesz, ile radości mi
tym sprawiasz.- krzyknęła i wybiegła do sąsiedniego pokoju.
-Pięknie, znów dałam się
namówić. Muszę teraz szybko znaleźć coś odpowiedniego.-
szepnęła kierując się w stronę szafy. Po chwili wyjęła z niej
klasyczną, czarną sukienkę.
Machnęła różdżką, a suknia
momentalnie znalazła się na niej. Przejrzała się w lustrze i
zadowolona z efektu skierowała w stronę sąsiedniego pokoju.
-Eli! Długo jeszcze mam czekać?!
-Już idę! - odpowiedziała
koleżanka i jak zwykle uśmiechnięta stanęła w drzwiach.Minerwa spojrzała na nią z
zazdrością. Pomimo tego, że nigdy nie imponował jej taki styl,
nie mogła zaprzeczyć, że Elizabeth wyglądała naprawdę
zachwycająco. Długa czerwona suknia doskonale podkreślała jej
zgrabną talię, a głębokie rozcięcie na nodze z pewnością
przykuje uwagę nie jednego mężczyzny. Rozpuszczone włosy
delikatnie opadały na odsłonięte ramiona muskając bladą, rozpromienioną twarz. Wszystko
idealnie dopełniały odrobinę muśnięte pomadką usta i mocno,
wręcz wyzywająco wytuszowane rzęsy. Całości natomiast charakteru
dodały różane perfumy, których zapach pozostawiała wraz z każdym
swoim ruchem.
-Miejmy to już za sobą. -
powiedziała McGonagall podchodząc do przyjaciółki i podając jej
rękę do teleportacji.
Na twarzach poczuły orzeźwiające
powietrze. Wylądowały w ogromnym parku. Właśnie tu miała odbyć
się tegoroczna impreza. Rozłożony specjalnie na tę okazję namiot
robił niesamowite wrażenie. Biały skąpany w kwiatach przyciągał
wzrok wielu zgromadzonych. Ruszyły ścieżką między krzewami,
których zapach wdychały z zachwytem. Po drodze zatrzymał je jeden
z kelnerów proponując drinka. Minerwa jak zwykle odmówiła, a
Elizabeth wręcz przeciwnie z chęcią chwyciła jednego z nich i
zanurzyła w nim swoje usta.
-Mmm...przepyszne. Koniecznie
musisz spróbować Minnie.- powiedziała sącząc napój.
-Stanowczo podziękuję.- odparła
Minerwa. No cóż skoro już tutaj jesteśmy, to może przejdziemy
do środka?
-Oczywiście kochana. Chodźmy.
Stanęły w wejściu do namiotu, w
którym na parkiecie mimo wczesnej pory wirowały roztańczone pary.
Elizabeth przebiegła wzrokiem po zebranych szukając kogoś godnego
uwagi.
-Szukasz kogoś? - zapytała
Minerwa.
-Tak.- odparła.
-A kogo, jeśli można spytać?
-Jakichś przystojnych panów z
którymi spędzimy dzisiejszy wieczór.- zaśmiała się.
McGonagall spojrzała na nią z
dezaprobatą. Obserwując skupioną koleżankę skusiła się na
małego
drinka, którego omal nie wylała na
nią Eli.
-Ojej, przepraszam. Minnie powiedz
mi kim jest ten przystojniak obok ministra?
-Ten w czarnej szacie?
-Nie, ten w fioletowej.
-A ten...to Albus Dumbledore. Uczy
transmutacji w Hogwarcie. Krążą pogłoski, że ma zastąpić
starego Dippeta.
-Nauczyciel mówisz, ciekawe.
Podoba mi się.- stwierdziła krótko.
-Wydaje mi się, że nic z tego.
-Niby dlaczego? Co, że niby mi
czegoś brakuje?
-Nie Eli, ale to raczej nie jest
facet dla Ciebie.- odparła.
-Jeszcze zobaczymy.- ucięła i
ruszyła zostawiając przyjaciółkę samą. Kroczyła zdecydowanie
środkiem sali, gdy zobaczyła, że obiekt w którego kierunku
zmierzała nagle zniknął. Zatrzymała się zdezorientowana i
rozejrzała wokoło. Może faktycznie to nie jest facet dla niej
skoro fortuna sprzątła jej go sprzed nosa.
Poczuła jak czyjaś ręka delikatnie
spoczęła na jej talii. Przed oczami, tuż przy jej boku druga ręka
przybysza zwrócona była w kierunku jej dłoni, a przy uchu rozległ
się szept.
-Czy mogę Panią prosić do tańca?
Obróciła się powoli. Jej oczom
ukazał się wysoki, niebieskooki mężczyzna o niezwykłym uśmiechu
i przenikliwym spojrzeniu. Ten sam, którym przed momentem się
zachwycała- Albus Dumbledore.
-Z przyjemnością. - odparła
uwodzicielsko podając dłoń.
----------------------------------------------------------------------------------
Bardzo lekka, sympatyczna miniaturka :). Moim zdaniem w tych kilku zdaniach udało Ci się uchwycić kanoniczność bohaterów - McGonagall pochłonięta jest książkami i raczej stroni od zabawy, Albus jest bardzo uprzejmy, potrafi zachować się w każdej sytuacji...
OdpowiedzUsuń